Czy wiecie, że uczy się sprzedawców empatii? Chodzi o to, żeby sprzedawca umiał wczuć się w pozycję klienta i wyobrazić sobie, jak on postrzega towar (buty, komputer, ropę naftową). Co widzi wchodząc do sklepu, jakie komunikaty słyszy, co czuje, co myśli – w rezultacie, jakie podejmuje decyzje i dlaczego.
W handlu używa się nawet treningowej planszy (jak na rysunku). Na szkoleniach uczestnicy wyobrażają sobie siebie w roli klientów, którzy przychodzą do nich po cokolwiek i uczą się analizować, co myśli i czuje drugi człowiek.
Zdumiewa mnie polski (europejski? światowy?) kryzys empatii. Jazgot, który towarzyszy dramatycznej sytuacji w Syrii, Turcji i na turecko-greckiej granicy.
Kilka dni temu Turcja ogłosiła, że nie będzie dalej powstrzymywać przed podróżą do Europy uchodźców z Syrii. „Powstrzymywała” od 2016 roku, po zawarciu z Unią Europejską porozumienia, na mocy którego za „powstrzymywanie” Turcja miała obiecane 6 miliardów euro. Rok temu Komisja Europejska podała, że połowę tej kwoty „zakontraktowano”, cokolwiek to znaczy, a dalszą kwotę ponad miliarda przeznaczono na kolejną wpłatę.
Turcja twierdzi, że UE nie wywiązuje się ze swojej części zobowiązań. Turcja nie wywiązuje się więc ze swojej.
W ciągu ostatnich dni setki ludzi dotarły na granicę Grecji, gdzie spotkały ich rakietki wodne i gaz łzawiący. Utonęło dziecko. Pontony z uchodźcami są odpychane od greckich wysp z powrotem na morze. Grecja ogłosiła zawieszenie prawa do szukania ochrony w tym kraju (które, warto dodać, należy do kanonu praw podstawowych zawartych w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka).
Już od wielu miesięcy ludzie są bici na chorwackiej granicy, albo tkwią za drutami na granicy Węgier, bez dostępu do podstawowej pomocy.
Tymczasem „Wiadomości” przytaczają, jako bulwersujące, dawne wypowiedzi opozycyjnych polityków o tym, że Polska powinna przyjąć ludzi potrzebujących pomocy.
Jak trudno wyobrazić sobie siebie w roli kogoś z Syrii? Jak się spróbuje, nietrudno. Gdybym ja uciekła z Syrii do Turcji, też bym chciała jechać dalej. Mam dwoje dzieci. Nie chciałabym, żeby syn trafił do bojówki albo bandyckiej bandy. Nie chciałabym, żeby nie chodził do szkoły, ani żeby żebrał. Nie chciałabym, żebyśmy czwarty, piąty rok mieszkali w namiocie przy ujemnych temperaturach. Nie chciałabym, żeby dorastająca córka stała się ofiarą przemocy, żeby została uprowadzona, żeby stała jej się krzywda – nawet nie chcę pisać o tym, co przychodzi mi do głowy.
Myślę, że zaryzykowałabym dużo, może wszystko, żeby wyrwać się z beznadziei, mając świadomość, że tysiąc czy dwa tysiące kilometrów dalej jest spokojny świat, ulice, kawiarnie, kina i tak – praca. Szansa na spokój, na dom, bezpieczeństwo, jakieś życiowe perspektywy, na ład, przewidywalność, zwykłe życie.
Jak to jest, że tylu ludziom wydaje się, że Syryjczycy powinni siedzieć w obozach w Turcji i cieszyć się, że żyją? Uważać, że tam jest ich właściwe miejsce?
Ty byś się cieszył? Cieszyłabyś się?
Gdybym to była ja, byłabym zła. Miałabym poczucie krzywdy i czuła, że świat jest niesprawiedliwy. Czułabym się w Turcji więźniem.
Co bym myślała o Europejczykach? Co można myśleć patrząc przez kolczaste druty na uzbrojonych policjantów? Co się myśli, gdy strażnik odpycha twój ponton od brzegu i spycha cię na morze?
Tyle się mówi o tym, że w dyskursie dehumanizuje się uchodźców. Pokazuje się masę ludzi, w których nie widzimy już osób.
A uchodźcy co widzą? Przez gaz łzawiący, przez armatki wodne i druty kolczaste, z poziomu pontonu – jak my wyglądamy?
Europejsko-turecki pakt trwał niemal cztery lata. Radykalnie zmniejszył liczbę zatonięć w Morzu Śródziemnym. Był być może dobrym rozwiązaniem na ówczesną kryzysową sytuację, lepszego nikt nie miał. Ale przez kolejne cztery lata w sprawie rozwiązania konfliktu w Syrii nie zrobiono praktycznie nic konstruktywnego. Nic w kierunku uspokojenia sytuacji, zatrzymania wojny. Nic, żeby Syryjczycy z Turcji mogli wrócić do domu.
I co, myślało się w Europie, że wysiedleni ludzie rozpłyną się w powietrzu? Problem sam się rozwiąże?
Empatyczna wędrówka w kierunku Turcji też nie wygląda dobrze. Gdybym była Turczynką, myślałabym, że Unia chce kupić sobie od Turcji święty spokój. Obiecuje gruszki na wierzbie i oczekuje, że Turcja przechwyci ludzi z Syrii i zapewni Europie komfort. Nie byłabym zachwycona. Pewnie nie widziałabym na oczy jednego euro z tych, o których mowa w porozumieniu Turcja-UE.
Miałabym pretensje do własnego rządu, że zaognia sytuację. Ale miałabym też poczucie bezkarności – agresywne zachowania Turcji, tak jak agresywne zachowania Rosji albo Asada, albo buta Trumpa po prostu dzieją się i reszta świata na nie nie reaguje. Czułabym chyba pogardę do Europy, która odżegnuje się od odpowiedzialności i płaci, żeby problem rozwiązywali inni.
W Turcji od kilku lat mieszka 3,6 miliona uchodźców z Syrii. Polska w 2019 roku udzieliła statusu uchodźcy czterem osobom z Syrii. Siedem osób objęto ochroną uzupełniającą. W sumie w Polsce mieszka dziś około 250 Syryjczyków, którym na przestrzeni ostatnich lat udzielono pomocy.
Na milion Turków przypada więc około 45 000 Syryjczyków (Turcja jest dwa razy bardziej ludna niż Polska). W Polsce na milion Polaków przypada sześcioro Syryjczyków, którym udzieliliśmy pomocy.
Nie podoba mi się polityka Turcji, szczególnie wojna zaczepna. Ale gdybym była Turczynką, nie byłabym zadowolona z tego, co robi Europa, ani co robi/nie robi Polska. Myślałabym, że kraje UE robią mnie w potężnego konia.
Gdybym była z Grecji, miałabym poczucie zdrady i myślałabym, że Unia to fikcja. Że nie ma tu mowy o żadnej wspólnocie, żadnej lojalności czy współodpowiedzialności. Czułabym się pozostawiona sama sobie z problemami nie do ogarnięcia. Może i naplułabym do kawy Polakom, Węgrom czy innym, którzy przyjechaliby do mnie na wakacje. Czułabym żal, albo wściekłość.
Ale i bym się bała. Gdybym była Greczynką, bałabym się, że za wycofaniem prawa do azylu, które przyszło tak łatwo, można wycofać inne prawa. Moje prawa.
I ostatecznie, to jest moje przesłanie na dziś – nie odbieraj innym praw, bo one dotyczą ciebie. Jest taki rodzicielski sposób dzielenia ciastka na równe części. Jedno dziecko dzieli, drugie pierwsze wybiera sobie porcję. To co komuś w myśli przydzielisz, może wylądować na Twoim własnym talerzu.
Empatia Turków jest wręcz imponujaca
Empatia Turków do kogo, ma Pan na myśli? Empatia Turków jest chyba porównywalna do empatii Polaków, tylko kraj większy 😉 Chętnie usłyszę Pana zdanie.
Pozwolili na budowanie obozow dla uchodźców na swoim terytorium .
To miałem na uwadze.
Dziękuję bardzo. Dowiedziałam się w tym tygodniu, że oficjalna definicja “uchodźcy” w Turcji to nadal osoba, która pochodzi z Europy (taka definicja w prawie międzynarodowym była sformułowana po II wojnie światowej, gdy rodził się system ochrony uchodźców, w Konwencji Genewskiej z 1951 roku – wtedy usiłowano rozwiązać problem osób przesiedlonych przymusowo na skutek działań wojennych i zmiany kształtu granic). Turcy nigdy nie rozszerzyli tej definicji o możliwość pochodzenia uchodźców z innych kontynentów, w przeciwieństwie do innych państw, także Polski. Z tego powodu Syryjczycy nie mają możliwości uzyskania w Turcji statusu uchodźcy, w rozumieniu prawa międzynarodowego o uchodźcach. Uzyskują status “tymczasowego uchodźcy”. Realia tureckie są mocno skomplikowane.
Nawet bardzo. Tak, czy inaczej mają chociaż brezentowy dach nad głowami. Może Syria zostanie wreszcie uwolniona i powstanie szansa na powrót do swoich?