Królowa Elżbieta II miała 43 lata i monarchię większą o Seszele, gdy się urodziłam w lutym 1970 roku. Istniała jeszcze Rodezja, już niepodległa, potem zmieniła się w Zimbabwe. Gdy miałam pięć lat, z Afryki wycofała się Portugalia – odzyskały niepodległość Mozambik (wiosną) i Angola (jesienią). Gdy byłam niemowlęciem, na świecie było około 150 państw (dziś jest ich 194).
W Iranie i w Rosji można było spotkać tygrysy kaspijskie – największe na świecie koty trzymetrowej długości. Dopiero co wyginął struś syryjski – tak, był kiedyś taki. Na świecie były wtedy trzy oceany! Teraz moje dzieci uczą się, że jest pięć.
Gdy się urodziłam, w Polsce była śnieżna zima. Piwowski skończył właśnie kręcić film „Rejs”. Janis Joplin wkrótce przedawkowała narkotyki, a jej prochy rozsypano nad oceanem. „Oh, Lord, won’t you buy me a Mercedes Bentz…” Ciekawe, czy dostała…
Tymczasem w USA kończyła się wielka fala migracji czarnych mieszkańców USA z południa na północ, i właśnie zaczął się mały ruch powrotny. Od 1916 roku miejsce zamieszkania zmieniło 6 milionów ludzi. Zaczynało powstawać Chicago w kształcie, w jakim je poznałam 30 lat później.
W 1970 roku wymyślono światłowody, a Norweg Thor Hayerdal płynął z Afryki na Barbados łodzią zbudowaną z papirusa – Ra II. Udowodnił, że starożytni Afrykańczycy mogli przepłynąć Atlantyk. Podobną trasę w tym roku przemierzył pierwszy komercyjne Boeing 747 (z Nowego Jorku do Londynu). Dopiero niedawno zobaczyłam replikę Ra II w Oslo. Boeinga 747 miałam szczęście widzieć wiele razy.
W 1971 roku Lennon nagrał „Imagine”, a Szwajcarki (ostatnie w Europie) zyskały prawa wyborcze. Kolejne terytoria zyskiwały niepodległość od Wielkiej Brytanii. Powstały Sierra Leone i Katar (jak inaczej potoczyły się ich losy), powstał pierwszy mikroprocesor. W Norwegii zaczęto wydobywać ropę naftową (skończy się, jak będę mieć 83 lata, więc jeszcze trochę, ale niedługo. Mniej niż więcej. Z perspektywy tej wiedzy rozumiem wszechobecność ładowarek do elektrycznych samochodów w Oslo.)
W 1972 roku krwawo było w Północnej Irlandii. Konflikt katolików i protestantów, Derry, Belfast, Krwawa Niedziela, Krwawy Piątek – rok przyniósł ponad 100 ofiar. Rok później doszło do zamachu stanu po drugiej stronie globu w Kambodży – gdzie wkrótce do władzy doszli Czerwoni Khmerzy. Miałam kilka lat, gdy Khmerzy minowali cały kraj, wskutek czego stali się krajem pełnym kalek (potem były kampanie przeciw minom angażujące m.in. Księżną Dianę). Porozumienia pokojowe w Irlandii i Kambodży podpisano w tym samym roku ponad 20 lat później – w 1998. Dwadzieścia lat mojego życia oba kraje żyły w przemocy.
To nie były czasy wszędzie przygnębiające. Leszek Długosz wydał swój pierwszy tomik poezji. Lubię go za „chciałbym być poetą, bo u poety nowy sweter, zamszowe buty, piesek seter, w kolejnej zwrotce „cztery żony, a z każdą dawno rozwiedziony”. Królowa Elżbieta wybrała się do Sydney, uświetnić otwarcie nowego budynku opery. Rok później w Warszawie rozpoczęto odbudowę Zamku Królewskiego (Stare Miasto już dawno stało). Pamiętam przezroczystą skarbonę na Placu Zamkowym, choć w ogóle nie pamiętam braku Zamku.
Na świecie żyło wtedy 4 miliardy ludzi. Za mojego życia zrobiło się dwa razy ciaśniej.
Moje piąte urodziny – 1975. Keith Jarret nagrywa w pełni improwizowany koncert w katedrze w Kolonii (usłyszałam go dopiero 20 lat później! Nie znosił, gdy słuchacze nagrywali koncerty. „Jak za mało ci tego, co słyszysz, to masz problem!” wrzeszczał do gościa, który ośmielił się zrobić mu zdjęcie w Londynie, w początku lat 90.). Spielberg nakręca „Szczęki”. Powstaje Microsoft.
Rok później jako sześciolatka trafiam do pierwszej klasy. Jean Michelle Jarre nagrywa „Oxygen”, powstaje firma Apple i grupa U2. Jeszcze kolejny rok – George Lucas nagrywa Gwiezdne Wojny (część IV – Nowa Nadzieja). Wszystko to bez cienia mojej ówczesnej świadomości.
Koniec lat 70. i część 80. to wspomnienia autostopowej włóczęgi po Polsce z mamą i jej przyjaciółką Krysią, która mnie uczyła: „nawet strażnik na patrolu trzepie spodnie w rock-and-rollu!” Jadłam kanapki z pasztetem w rowach całej Polski, a tymczasem rosyjski atomowy lodołamacz „Arktika” jako pierwszy statek dopłynął do północnego bieguna geograficznego – jest rok 1977. Statek o konwencjonalnym napędzie dopłynie tam dopiero w 1992 roku, a Marek Kamiński i Wojciech Moskal – pieszo -w 1995 (Kamiński zdąży potem jeszcze samotnie na biegun południowy).
Mam 8 lat, gdy na świecie rodzi się Louise Brown, pierwsze dziecko z probówki. W tym roku Polacy cieszą się z wyboru papieża-Polaka. Rok później do kin trafia Hair Milosa Formana („Manchester, England, England, across the Atlantic Sea…” Ostatnio kupiłam na cześć tego filmu dżinsy z frędzlami i zamierzam je nosić). Chomeini wraca do Iranu – można dziś natrafić na fotografie Iranek w krótkich spódniczkach protestujących na ulicach przeciwko wprowadzeniu nakazu zakrywania włosów. O tym wracaniu Kapuściński napisze wkrótce „Szachinszacha” – książka ukaże się w 1982 roku. Na razie Kapuściński wydaje „Cesarza”. Wzbudza wściekłość i żal wielu Etiopczyków – ale i wielkie międzynarodowe uznanie. Wiele, wiele lat później rozmawiamy z Kapuścińskim w Hortexie o ciekawości.
Lata 80. – obfite w wydarzenia w Polsce, o których nie umiem napisać. Na autostopie można zobaczyć kolumny czołgów. Ale w 80 r. Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy jako pierwsi zdobywają Everest zimą (góra jest niemal metr niższa, niż dziś). Wtedy w szkole uczą nas, że to „Czomolungma”, rosyjski w szkole jest przedmiotem obowiązkowym i uczymy się z czytanek „Kak waznikła Jałta”. W Amerykach: zamach na Lennona w Nowym Jorku, w Atlancie powstaje stacja telewizyjna CNN. W Peru polska studencka wyprawa Canoandes, która utknęła w Ameryce Południowej po proteście przeciwko ogłoszeniu stanu wojennego, przepływa kajakami najgłębszy kanion świata.
W 1982 roku „człowiekiem roku” magazynu Time ogłoszony jest „Komputer”. Cała dekada pełna jest przełomowych komputerowych dat, ale dzieją się też inne rzeczy. Naukowcy odkrywają wirusa HIV (a potem leki, które nie niszczą choroby, ale pozwalają dłużej i lepiej żyć).
Wielka Brytania i Chiny podejmują decyzję o przekazaniu Chinom władzy nad Hong Kongiem (miałam 12 lat! Po połknięciu teraz wszyscy obserwujemy proces powolnego trawienia wyspy). 1985 rok – Meryl Streep mówi z ekranu „I had a farm in Africa”. Kilka lat później dla „Pożegnania z Afryką” Karen Blixen i „Marzyłam o Afryce” Kuki Gallman na wyjazd do Kenii wydam wszystkie pieniądze. W tym roku odkryto też wrak Titanica. Zmarł Enver Hodża (studia nad poczynaniami Hodży w Albanii bardzo polecam wszystkim, którzy lubią izolować swoje kraje – Hodża był w tym dobry).
1986 – katastrofa atomowa w Czernobylu (życie wraca! Po 35 latach, przed pandemią były nawet wycieczki turystyczne. Ja całe życie leczę się na tarczycę). 1987 – zaczyna się budowa tunelu pod kanałem La Manche. 1988 – moja matura! Tracy Chapman nagrywa pierwszą płytę. „Don’t you know, they’re talking about the revolution” Rok później w Polsce okrągły stół, pada mur berliński. Padają studenci na placu Tiananmen. W Japonii umiera cesarz Hirohito.
1990. Wybucha wojna w Zatoce Perskiej. Nelson Mandela po 27 latach wychodzi z więzienia, niedługo dostanie Nobla. Dwa lata później mieszkańcy RPA opowiedzą się za zniesieniem apartheidu, Mandela zostanie prezydentem. Tymczasem junta wojskowa zbojkotuje wyniki wyborów w Birmie, Aung San Suu Kyi zdąży spędzić 10 lat w areszcie domowym, dostać Nobla, ale później utraci międzyna rodowy szacunek, gdy dopuści do prześladowań mniejszości w Birmie i masowych wypędzeń Rohingów. Trudno jest być przywódcą trudnego kraju, zachować rozum i integralność.
W Afganistanie od wielu lat wojny. W 1991 roku talibowie wysadzają w powietrze ogromne posągi buddy z VI wieku w Bamianie. Ciągle ubolewam. Ale to rok ZSRR – które rozpada się, budząc w Polsce obawy wielomilionowej imigracji. Republiki nadbałtyckie, Ukraina i Białoruś odzyskują niepodległość. Trzeszczy Jugosławia – powstają Słowenia, Macedonia, Chorwacja. W Londynie umiera na AIDS Freddie Mercury. Jestem w Londynie, całe miasto pełne jest jego muzyki. Można jeszcze taplać się w fontannach na Trafalgar Square.
Dopiero gdy mam 22 lata, powstaje Unia Europejska. Prezydentem USA zostaje Bill Clinton – od jego prezydentury „Oval Office” kojarzy się obscenicznie, no, dwuznacznie. Biały Dom ma ładny widok z okna, a na przyziemiu labirynty korytarzy.
Dopiero teraz Kieślowski kręci „Trzy kolory…” , a Czechosłowacja rozpada się na Czechy i Słowację. Zaczynam pracę dziennikarską.
1994. Wrzeszczę w słuchawkę: „co pan widzi przez okno?” do przypadkowej osoby w polskiej ambasadzie w Kigali. Nigdzie nie można się dodzwonić. Rozpoczęło się 100 fatalnych dni w Rwandzie, gdzie trudny do pojęcia konflikt etniczny przyniósł 800 tys, może milion ofiar, zasiekanych maczetami sprowadzonymi wcześniej z Chin. Nie mogę uwierzyć, że w 2020 roku trafił do więzienia w Rwandzie (i ciągle w nim siedzi) Paul Rusesabagina, pierwowzór bohatera filmu „Hotel Rwanda”, który ratował ludzi podczas ludobójstwa. Jest oskarżony o terroryzm. Jest oskarżony za tamte czasy.
Być może jedynym dobrem z tej wojny są hektary lasu deszczowego, które w Brazylii posadził na swojej wyjałowionej działce fotograf Sebastiao Salgado. Po pracy w Rwandzie na długo nie chciał, nie mógł, zajmować się ludźmi. Dwa miliony posadzonych drzew stworzyły las, wróciły dzikie zwierzęta, teraz Salgado czeka, aż wrócą potoki i wodospady.
1995. Srebrenica.
W tym samym roku, co mnie zadziwia, powstaje film „Co się zdarzyło w Madison County”, efemeryczny, delikatny, z Meryl Streep i Clintem Eastwoodem w roli fotografa.
Japońscy badacze mierzą głębokość Rowu Mariańskiego (11034 metry).
Później czas przyspiesza, pamiętam więcej, ale wątki plączą się tak, że trudno o selekcję informacji. 96 rok – sklonowana owieczka Dolly. 97 rok – Hongkong trafia w ręce Chin. Michał Lorenz komponuje „Taniec Eleny” do filmu „Bandyta”. W Albanii padają piramidy finansowe i doświadczam bezprawia, bezpaństwa. Charles Moore odkrywa Wielką Pacyficzną Wyspę Śmieci. 1999 rok – naloty NATO kończą wojnę w Kosowie – mój powód do zmiany zawodu.
2000 rok – zaczynam moją pracę na rzecz migrantów. Moją ciągle współczesną rzeczywistość. Nie dziwne, że trwa 20 lat? Od tego czasu trwa moje „teraz”.
PS. 1.
Zainspirowała mnie do tego tekstu książka „Factfullness” Hansa Roslinga, szwedzkiego lekarza i statystyka, która zaprasza do patrzenia na świat przez pryzmat faktów (i pokazuje, że nie jest na świecie tak źle). Moje myśli trochę poskręcały. Zobaczyłam na nowo i inaczej, jak świat tkał się i meandrował za mojego życia – i to już długo trwa!
Poczułam teraz dopiero, że jestem nicią. Przestałam niepokoić się zmianami, które zachodzą we mnie, w moim myśleniu, zaczęłam widzieć samą siebie jako proces, nie jako punkt we wszechświecie. To jest uwalniające uczucie! Jestem jak ślimak, który zostawia na ziemi klejący ślad. Każdy jest ślimakiem, każdy jest nicią. Cieszę się, że osiem miesięcy byłam na świecie razem z Janis Joplin, choć nic z tego nie wynika.
PS. 2
Spóźniłam się na całą masę ciekawych momentów z lat 60. W 1960 Hitchock nakręcił „Psychozę”, a Japończycy w 1964 rozpoczęli budowę pociągu Shinkansen, który teraz rozwija prędkość do 320 km/h. Bułhakow napisał „Mistrza i Małgorzatę” (1966), Niemen „Dziwny jest ten świat (1967), a Lennon „Hey Jude” (1968). W1968 roku w USA zginął Martin Luther King, w Polsce trwała nagonka na Żydów, zakończona wymuszoną emigracją wielu. Odkryłam dopiero teraz, i zadziwia mnie to, że żył wtedy i miał się dobrze doktor Mengele, dyżurny lekarz Auschwitz. Utonął w oceanie, gdy miałam 9 lat. Hitem 1969 r. było lądowanie człowieka na księżycu. Też przegapiłam.
Tak, długi tekst. Ponoć teraz się takich nie czyta. Ale ciągle się pisze.
Agnieszka, a jakbyś tak jeszcze gazety przejrzała z tego dnia urodzin z całego świata…
Uściski serdeczne z powodu uro.
Świetny pomysł. Postaram się. Kupiłam ostatnio (mężowi, ale mnie bardziej się podoba) rocznik tygodnika “Świat” z 1924 roku. Bardzo ciekawe! Ten rocznik akurat mi się zbiegł z odkrywaniem pradziadka. 1970 najłatwiej znaleźć buszując po bibliotekach… zrobię to, jak będzie można swobodniej poruszać się po świecie. DziękI!
czyta się, do samiuśkiego końca! ależ cudna ta Twoja perspektywa, czuję się jak robaczek malutki w kosmosie i w historii. dobrze to mi zrobi, i każdemu kto przeczyta, poczuć się na swoim miejscu. małym kawałeczkiem, ślimaczkiem.
Agnieszka, ale fajna jest taka perspektywa! Szczególnie zapamietam ślad ślimaka. Dzięki!