Istota nieistotna

Czuję niesmak. Cztery ważne dla mnie ministerstwa traktują mnie niepoważnie.

Rozmyślałam, czy to szajba mi odbiła.

Po namyśle i konsultacji doszłam do wniosku, że nie. Im bardziej dalej myślę, tym bardziej jestem pewna, że nie chcę takiej współpracy. I nie będę się na nią godzić.

Ministerstwo 1.

Po kilku spotkaniach na poziomie szefostwa ministerstwa zaproponowano nam współpracę – wykonanie pracy (zasadnej, ważnej i potrzebnej) w ramach programu ministerstwa, za pieniądze ministerstwa – ale incognito. Moi pracownicy i ja mamy stworzyć produkt anonimowo. Ministerstwo ten produkt opublikuje jako swój. Dla dobra ludzkości.

Usłyszeliśmy, że Ministerstwo nie może w publikacji przytoczyć naszego autorstwa, ponieważ jest instytucją publiczną. Chodzi nawet nie  o logo – ale wzmiankę w publikacji o autorach, którzy są naszymi pracownikami.

Współpraca z Ministerstwem 1 może zatem działać, tylko po cichu. Ludzie, którzy za tym stoją, mają dobre chęci, winię raczej logikę pracy władzy, nie konkretne osoby –  ale czy tylko mnie dziwi, że ministerstwo jest gotowe skorzystać z naszej ekspertyzy tylko pod warunkiem, że nikt się o tym nie dowie?

Czy tylko mnie się wydaje, że sama propozycja jest niesmaczna?

Ministerstwo 2

Po kilku spotkaniach na wysokim szczeblu usłyszałam, że powołanie oficjalnego trybu konsultacji z organizacjami pozarządowymi w Ministerstwie 2 nie jest możliwe. Nie jest możliwe powołanie regularnego grona ekspertów do współpracy – pojawiła się wątpliwość co do kryteriów wyboru takiej grupy. Jeśli 24 lata doświadczenia pracy na rzecz migrantów nie jest wystarczającą kwalifikacją, to po co w ogóle się ze mną tam rozmawia?

Czy ja śnię? Wysoki urzędnik państwowy pytanie mnie o zdanie, pod warunkiem że nie powiem, że pyta mnie o zdanie. Jednocześnie, nie podając szczegółów, powołuje się na konsultacje ze środowiskiem pozarządowym, które mają kształt wymiany sms.

Jeśli ktoś wstydzi się, że pyta mnie o zdanie, po co pyta? Jeśli nie jestem warta tego, żeby mnie usłyszeć, to po co mnie słuchać?

Jeśli mnie nie szanuje, po co te konsultacje? Jak możliwe, że inteligentna osoba na wysokim stanowisku nie kuma, że takie traktowanie jest uwłaczające?

Ministerstwo 3

Spotkanie ze środowiskiem pozarządowym jest odwoływane czwarty raz w ciągu pół roku. Ministerstwo wprost w swoich zadaniach ma rozmowę z nami. Mój entuzjazm spada.

Ministerstwo 4

W toku dyskusji organizacje pozarządowe zaproszone na spotkanie o sprawie migracyjnej usłyszały, że spotkanie ma charakter informacyjny, nie konsultacyjny. Nowa ekipa rządząca mówi, że nie ma co konsultować, bo koncept pracy wypracowała już poprzednia ekipa rządząca.

W temacie, w którym doświadczenie pozarządowe naprawdę jest bardzo bogate, nikt nie zadał sobie trudu, aby z niego skorzystać, choć organizacje pchają się z wiedzą, bo zależy im na tym państwie i chcą dzielić się, czym wiedzą, żeby rządzący podejmowali decyzje wyposażeni w lepsze zasoby danych.

Osoba reprezentująca rząd na spotkaniu pozwoliła sobie też na uwagę, że rolą ministerstwa nie jest dbać o dobro i interes organizacji.

A szkoda.

Bo z mojej perspektywy psim obowiązkiem wszystkich czterech ministerstw jest dbać o moje dobro. Jedno z tych ministerstw sprawuje nadzór nad pracą mojej organizacji. Czyli jest kij. A gdzie marchewka?

Domagam się i oczekuję, żeby ministerstwa dbały jednak o moje dobro. Moje, jako mieszkanki tego kraju i jako przedstawicielki społeczeństwa obywatelskiego:

– bo ministerstwa nie są dla ministerstw, tylko dla ludzi. I tak, oczekuję, że będą dbać o mój interes. Po to są.

– bo od wielu lat odwalam kawał roboty za to państwo.

Wiem, że nie jestem odosobniona w przekonaniach na ten temat, ani w tym doświadczeniu.

Inny lider innej organizacji powiedział mi niedawno: „rządzący się bawią politycznie. Mówią to, co nie zrazi opinii publicznej, ale nie rozwiązują problemów. Tematy, które są pilne, zamiatają pod dywan. Decyzje podejmowane są bez żadnych konsultacji albo choć wymiany poglądów.”

Poziom konsultacji i rozmowy z rządzącymi jest daleko niesatysfakcjonujący. Nie na to się umawialiśmy.

Od początku sprawy integracji uchodźców i migrantów, kwestie budowania wspólnoty, spójności społecznej, zapobiegania wykluczeniu – to drugorzędne sprawy dla rządu.

To jednak pierwszorzędne sprawy dla społeczeństwa. Wspólnota mieszkańców Polski zmienia się na naszych oczach. Na przestrzeni kilku lat staliśmy się grupą bardzo zróżnicowaną. Jednocześnie – wrażliwą, delikatną, dotkniętą przez pandemię i przez wojny.

Co z Wami, rządzący?

Wszyscy jesteście dorośli.

Nie czaicie, jak dalece lekceważenie społeczeństwa obywatelskiego jest słabe?

Nowy rząd przywitałam z radością i kredytem zaufania. Z ulgą. Cóż, kredyt się właśnie skończył. Teraz, drodzy państwo, na szacunek trzeba będzie sobie zasłużyć.

fot. 8 maja w gronie pozarządowym spotkaliśmy się w Marszałek Senatu Magdaleną Biejat. I o tym między innymi rozmawialiśmy – nie skarżąc. Zwracając uwagę, że organizacje pozarządowe mają wiedzę do dania. A po stronie władzy nie ma chęci, by tę wiedzę brać.

Śledź mój blog

Loading

4 komentarze

    • Trudno porównywać, poprzednio miałam inne oczekiwania, a raczej – brak złudzeń, że kogoś moje doświadczenie obchodzi.
      Za to od ludzi, którzy deklarują demokratyczne wartości, gotowość dialogu, inkluzywność, partycypację – oczekuję respektowania wartości, praktykowania dialogu i inkluzywności. Spodziewałam się faktycznej wymiany wiedzy, wspólnej rozmowy o problemach, wspólnej diagnozy i poszukiwania rozwiązań. Mam trochę takich doświadczeń – ale daleko poniżej oczekiwań. Zmiany nie przychodzą, w każdym razie niewystarczająco szybko. Realnej rozmowy nie ma. Za to problemy w mojej branży rosną.

  1. Cześć, też się zastanawiam kiedy w końcu nastąpi koniec miesiąca miodowego rządzących. Temat współpracy z NGO, w różnych kwestiach, wygląda nie lepiej niż za PiS. Najgorsze są dla mnie:
    – przejęcie przez nową władze metod pracy PiSowskich, po cichu, tylko ze swoimi, nic otwarcie;
    – działania nastawione tylko na PR, z których faktycznie nic nie wynika i nie prowadzą do zmiany;
    – unikanie rozmowy z tymi, którzy mają coś merytorycznego do powiedzenia, ale rozmawianie z tymi, którzy nic ciekawego i konstruktywnego nie wypracowali (wiem oceniam, ale co tam);
    – chętne przytulenie się nowej władzy do organizacji, które przytulały się do PiS i teraz postanowiły zmienić front bo liczą na złoty deszcz.
    Wrrr…
    Ja też mam już po dziurki w nosie tego klimaciku.

    Wiem, że w nowej ekipie są wspaniałe osoby, które chcą zrobić coś dobrego, ale niestety nie wychodzi to najlepiej panie i panowie. Za długo, za słabo, za wolno. Obudźcie się.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *