O migracji do młodych – to jest o Was!

Czytam, że młode Polki nie lubią młodych Ukrainek, bo te konkurują z nimi na rynku matrymonialnym. (No serio chcesz koniecznie tego męża, co szuka Ukrainki do prania i gotowania? Zresztą Ukrainki nie chcą wcale do prania i gotowania!)

Czytam, że młodzi częściej niż starsi głosują na nacjonalistów.

Dziwię się bardzo, bo migracje będą wiodącym tematem przyszłości  – nikogo bardziej nie dotyczą, niż młodych ludzi i na ich życie będą mieć największy wpływ. Młodzi! Polityka migracyjna – to o Was jest! Ona Wam najbardziej jest potrzebna.

Jak na Was patrzę, to widzę, że chcecie mieć dobre życie i komfort, żeby było przyjemnie, z sensem i ładnie. I nawet się Wam nie dziwię – sama na starość spełniam marzenia i to jest super. Widzę, że chcecie się rozwijać, kształtować osobowość, dbać o życiową harmonię, mieć wolność i swobodę. Widzę, że chcecie mniej pracować, więcej podróżować, być panami i paniami swojego losu.

Tylko, jak tak dalej pójcie, to będziecie musieli ostro zmienić styl. Czy ktoś Wam to mówi na tej prawicy?

  • Polskie społeczeństwo się kurczy. Ludzi jest coraz mniej. W 2030 będzie o milion mniej, niż dziś, w 2050 roku będzie niemal pięć milionów mniej. Jednocześnie, rośnie liczba osób starszych, powyżej 65 roku życia. Nie zmyślam, to dane GUS.

Co to znaczy?

To znaczy, że będzie mniejszy wewnętrzny rynek. Mniej popytu na różne dobra. Jednocześnie – mniej ludzi do pracy. Będziesz mieć mniej kolegów i koleżanek, a Twoje dzieci jeszcze mniej (i może będą mieć dalej do szkoły). Ci, co się skarżą na wykluczenie komunikacyjne, będą mieć jeszcze mniej autobusów i pociągów – bo będzie mniej ludzi do wożenia. Senne miasteczka się zrobią bardziej senne. Wsie jeszcze bardziej odizolowane. Będzie mniej kin. Mniej kawiarni. Mniej tanich linii lotniczych i mniej ofert last minute.

To znaczy też, że będziecie musieli zarabiać na mnie (w 2030 właśnie osiągnę wiek emerytalny, a w 2050 będę mieć 80 lat i nie będę pracować – chyba, że zostanę papieżem albo prezydentem, a nie zanosi się). Takich jak ja będzie coraz więcej, a młodych coraz mniej. A będziecie jeszcze musieli utrzymać własne dzieci, jeśli się na nie zdecydujecie. Jeśli się nie zdecydujecie, będziecie musieli zarobić dodatkowo na swoje własne pampersy na rok 2070. Już w roku 2050 Wasza prognozowana emerytura to mniej niż 30 procent  Waszych obecnych zarobków (tak kalkuluje ZUS). Dacie radę?

Migranci w ciągu ostatniego półtora roku dołożyli do polskiego budżetu ponad 10 miliardów złotych. W całej antymigranckiej jatce pamiętajcie, że ci ludzie pracują, zarabiają pieniądze, generują popyt – wielu po to tu w ogóle przyjeżdża: zarabiać i wydawać. Dokładają się do obecnych emerytur moich rodziców i Waszych dziadków. Z ich obecności gospodarka korzysta. I Wy korzystacie. W większym, nie starzejącym się tak szybko społeczeństwie nie będziecie musieli, być może, pracować po 70 roku życia (patrz Japonia).

  • Istnieje pokusa, żeby wyjechać z kraju nad Wisłą. Wtedy sami będziecie migrantami i migrantkami, szybko się przekonacie, że ludzie są różni i równi, a Polacy nie stanowią crème de la crème. Jesteśmy jak inne społeczeństwa – mamy mądrych i głupich, porządnickich i flejtuchów, wesołych i smutnych, chorych i zdrowych. W innych krajach też tak jest. Dowiecie się także, że migranci to ludzie jak Wy – i sianie przeciwko nim paniki i nienawiści jest antyludzkie i niezasadne. Nie będzie Wam zresztą łatwo na tej emigracji – bo będziecie z coraz większą niechęcią dzwonić do starych rodziców w kraju, którymi nie będzie się komu zająć. Zeżre Was poczucie winy. Portugalia już to przerabia.

Zwróćcie uwagę na osobne kolejki dla „unijnych” i „nieunijnych” podróżujących na lotniskach. Gdy się Wam nie podoba pomysł europejskiej solidarności dotyczącej przyjmowania uchodźców, przypomnijcie sobie, że Europa jest o współpracy. Polska nie może wiecznie być nabzdyczonym nastolatkiem w europejskiej rodzinie. Korzystamy z UE bardzo dużo – choćby tę krótszą kolejkę, autostrady i możliwość studiów czy pracy w całej Europie. Ale tę rodzinę trzeba współtworzyć. Myśleć o innych. Pomagać sobie. Na tym polega solidarność. Nie da się wyłącznie brać.

  • Dla młodych ważne są ponoć zmiany klimatu. Nawet sceptykom klimatycznym za 10-20 lat zrzednie mina, jak nie będą mogli ubezpieczyć domu z powodu ryzyka pożaru albo powodzi. Albo jak będą drugi sezon z rzędu remontować dach domu po huraganie. Ale skoro to Was porusza, to martwiąc się o góry lodowe i narty w Alpach, co to nie da się już na nich niedługo jeździć, pomyślcie przez chwilę: w ciągu najbliższych lat radykalnie wzrośnie powierzchnia Ziemi niezdatna do życia. Ludzie, którzy tam mieszkają, gdzieś będą musieli się przenieść. Ich kraje pochodzenia nie są (w większości) zamożne. Obecnie migracje klimatyczne to migracje w większości w ramach własnego państwa – ale to się będzie zmieniać. Ludzie nie będą mieli innego wyjścia, tylko gdzieś się przenieść. Czy nam się podoba, czy nie, z naszą zgodą czy bez niej – czekają nas na świecie duże ruchy migracyjne. W naszą stronę. Tym trzeba zarządzić, znaleźć sposób rozwiązania sytuacji, z którą nikt dotąd się nie mierzył – ale płot tu nie pomoże. Ludzie przyjadą. Na pewno. Potrzebujemy przebudować nasz świat tak, żeby nam razem było możliwie dobrze.
  • Podróże nie będą takie proste. Wiele miejsc straci urok. W Morzu Czerwonym już blaknie rafa koralowa. Greckie wyspy płoną i Hawaje – nie będzie już tak ponętnie. W wielu miejscach będzie za gorąco na zwiedzanie. W wielu będzie zbyt niebezpiecznie. Wzrośnie liczba krajów ogarniętych niepokojami społecznymi – zmiany klimatu spowodują większą konkurencję o podstawowe dobra, przede wszystkim wodę. Mniej będzie dalekich wypadów na krótko – bo więcej nieprzewidzianych zjawisk utrudni przewidywalne podróże. Koniec z weekendami w Paryżu czy Madrycie. Już to zresztą przerabiamy – kto nie przeklinał niedawno odwołanego lotu?

Gdy Was kusi pomysł zamknięcia Polski na cztery spusty, mur, wystawienie czujek i luf, pamiętajcie, że to działa zawsze w dwie strony. Trudniej wjechać. Ale dużo trudniej też wyjechać. Jakkolwiek dziś to brzmi niewiarygodnie, nie tak dawno przed wyjazdem za granicę po paszport stało się w kolejce w biurze paszportowym. Zostawiało w zastaw dowód osobisty. Trzeba było mieć zgodę władz. Żyłam w zamkniętym kraju – to nie takie fajne. I wcale nie bezpieczne. Podziwiamy Ukrainę, jak dzielnie się broni – jednak pamiętajmy, że obecnie mężczyźni nie mogą z niej, co do zasady, wyjeżdżać. Wojna ogranicza też prawa tych, którzy walczą. Po najsłuszniejszej ze stron.

Ogradzanie się murem sprawia, że ockniemy się zamknięci. Życie w zamknięciu ma istotne wady dla ogrodzonych – można odciąć wi-fi, można skasować roaming, zlikwidować dostęp do FB, IG czy czego się chce. Można oczywiście ściśle kontrolować, co my tam robimy (patrz Chiny). Ze swobodą i wolnością nic to nie ma wspólnego.

  • Państwo rządzone metodą konfliktu słabnie. Tak, istnieje metoda stara i sprawdzona „dziel i rządź”, tylko ona się odbywa kosztem „poddanych”. Prowadzi do autorytaryzmu i wzięcia ludzi pod but. To nie całkiem pasuje do potrzeby wolności, co? Demokracja ma wady, no pewno. Zwłaszcza demokracja w słabo wykształconym społeczeństwie. Stawiając na rządy siły ryzykuje się jednak, że te rządy złapią cię za gardło, gdy stracą do Ciebie szacunek. A stracą na pewno, gdy tylko wezmą Cię pod ten but. Ludzkość póki co nie wymyśliła lepszej metody zapewniania ludziom przyzwoitej jakości życia niż demokracja, a ta opiera się na szacunku do drugiego człowieka – nawet, gdy się różnimy. Nie wymyślono też lepszej metody podejmowania decyzji niż dialog i współpraca. Gdzie ich nie ma – ktoś cierpi. I naiwne jest myśleć, że cierpiącym akurat nie będziesz Ty. Odbieranie praw innym zawsze ostatecznie odbija się na nas, na naszych prawach.

Wspieranie migracji w moim wydaniu nie polega na tym, żeby otwierać granice i zagarniać do Polski ludzi z całego świata bez opamiętania. Chodzi  o to, żeby pamiętać, że ci, którzy przyjeżdżają, to ludzie – i nie można ich traktować nieludzko. Ani na polsko-białoruskim pograniczu, ani w firmie w środku Polski, ani w urzędzie czy szkole.

Chodzi zatem o to, że wszyscy mamy ludzką godność. Wszyscy mamy prawo do szczęścia, bezpieczeństwa, poszukiwania dobrego życia. Nie jesteśmy od migrantów lepsi. Migranci nie są lepsi od nas.

Najlepsze, co możemy sobie dać, to szacunek. Starać się sobie pomagać. Cała tajemnica integracji, wspólnoty, spójności społecznej czy czego tam jeszcze na tym polega w gruncie rzeczy: ci inni to ludzie. Naszym zadaniem jest dogadać się, jak możemy razem żyć na tej kuli, co to ją mamy jedną, wspólną.

Śledź mój blog

Loading

4 komentarze

  1. Mam wrażenie że problemem nie jest i de facto nigdy nie była emigracja zarobkowa. Problemem są i byli uchodźcy. Po prostu ta konstrukcja prawna nie została stworzona i pomyślana do obecnej skali wyzwań a włączenie tej masy ludzi w systemy welfare state sprawia że tworzymy masę relatywnie biernych zawodowo osób o niskim kapitale kulturowym z niewielkimi ambicjami i potrzebami. I zawsze możemy użyć moralnego szantażu bo wojna, bo ludobójstwo, bo zmiany klimatyczne. Mówiąc twardo i brutalnie emigrant musi wnosić wartość dodaną albo nie jest potrzebny. I to Europa musi jasno komunikować na zewnątrz.
    Oczywiście miejmy świadomość że taka metoda emigracji obedrze Azję i Afrykę z najbardziej przedsiębiorczych i wykształconych mieszkańców i skaże te kraje na nieustanne konflikty i wojny.

    • Bardzo wiele lat zabiegałam o rozróżnienie uchodźców od migrantów. Ciągle myślę, że ten podział jest istotny – szczególnie w kontekście dostępu do bezpieczeństwa, w praktyce – przekroczenia granicy (stąd główna zasada ochrony uchodźców, która polega na obowiązku wpuszczenia osoby prześladowanej do kraju). Ostatnio coraz częściej myślę, że ludzie to ludzie, a ich motywacje do wyjazdu wydają mi się dziś mniej istotne. W sumie zgadzam się z tym, że osoba, która przyjeżdża, powinna wnosić “wartość dodaną”. Pewnie bym raczej powiedziała, że mieć gotowość tworzyć wspólnotę – ale zapewne mamy na myśli podobne elementy. Na pewno bardzo wielkim, może największym wyzwaniem, jest właśnie włączenie przyjeżdżających do tego współtworzenia: gospodarki, innowacji, pracy, dóbr, poczucia bezpieczeństwa. Przez rynek pracy, ale nie tylko. Usiłuję powiedzieć, że ludzie do Europy przyjadą, a naszym zadaniem jest wykombinować, jak stworzyć tę Europę na nowo. Wiem, że niełatwe. Dzięki, jak zwykle, za ciekawy komentarz.

      • Ja namawiam do pełnej świadomości kontekstu kulturowo-politycznego. Pewien poziom ksenofobii jest w społeczeństwie normalny ba naturalny. Ale raptowny wzrost ilości emigrantów te pierwotne instynkty wzmaga co ma już przełożenie np. na wybory polityczne. Dlatego niezwykle istotne jest dawkowanie szoku aby nagle w kolejnych wyborach nie obudzić się z naprawdę dużymi radykałami u władzy. I dlatego lepiech integrowani są emigranci bliżsi kulturowo i religijnie jakkolwiek bylibyśmy zwolennikami równości wszystkich. Ale ja już dawno odrzuciłem nadzieje na dobrowolny kompromis migracyjny. Zadowoliła by mnie deklaracja minimów (np. ścieżka do obywatelstwa w oparciu o pracę, postępowanie w przypadku radykalizacji i terroryzmu ale też przestępstw pospolitych uwarunkowanych kulturowo). Tylko że to zbyt tłusty politycznie kąsek aby istniała nadzieja na kompromis niestety.
        Wdzięczny jestem za notki bliższe realizmowi a oddarte z pewnego romantyzmu jaki towarzyszy wielu aktywnym działaczom. Życzę powodzenia w ciężkiej i niewdzięcznej pracy.

        • “Dawkowanie szoku” chyba nie będzie nam dane 😉 Staram się pojąć kontekst kulturowo-polityczny, ale ciągle mnie dziwi, że władzy brak chęci do długoterminowego, wizyjnego myślenia, a także brak odwagi, gotowości, potrzeby – nie wiem, czego jeszcze – żeby budować w ludziach jakąś gotowość na przyszłość. Czytam, że w spolaryzowanym silnie społeczeństwie dyskusje polityczne są o dalszej polaryzacji i emocjach, nie faktach – ale gdzie to nas prowadzi? Choć od romantyzmu się nie odżegnuję jakoś bardzo stanowczo, to wydaje mi się, że jednak głównie jestem realistką i martwi mnie, że realnych, opartych o fakty dyskusji jest tak mało.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *